Jedną z odmian parkouru, czyli sportu polegającego na pokonywaniu przeszkód w miejskiej architekturze, jest właśnie street jumping. Inna nazwa tego sportu z języka angielskiego to free running, czyli w dosłownym tłumaczeniu – wolne bieganie. Bez względu na nazewnictwo chodzi o to, żeby biegając i skacząc pokonywać naturalne przeszkody architektoniczne. Nie ma najgorzej, kiedy te przeszkody umieszczone są tuż nad ziemią, czyli na niewielkich wysokościach. Jednak najbardziej ekstremalni street jumperzy korzystają z uroków dachów budynków i bloków mieszkalnych. A przeskakiwanie z jednego budynku na drugi jest już skrajnie niebezpieczną opcją w tym sporcie. Jest kilku zawodowców, dla których ten rodzaj sportu jest potężną dawką adrenaliny. Amatorsko jednak stanowczo odradzamy próbowania swoich sił w najbardziej ekstremalnym wydaniu. Nawet przeskakiwanie po garażach jest już bardzo niebezpieczne i groźne dla zdrowia. Street jumping można z całą pewnością zaliczyć do grona sportów ekstremalnych. Adrenalina jest przy tym na najwyższym poziomie.